NO i dziś OK nie było , horror od początku. Pomyślałam coś musi być na rzeczy, no i jakoś mnie w końcu olśniło, źle zamontowałam igłę , jakoś mi się ubzdurało że trzeba płaską częścią do siebie a tu na odwrót. No i fakt igła nie opuściła ani jednego szwu, nawet nie wiedziałam że to może być takie ważne. Coś nie mogłam wyregulować naprężenia, no jakoś udało mi się przeszyć po szwach, ale do końca zadowolona nie jestem.
No a teraz najważniejsza rzecz, jak już przeszyłam to co chciałam po szwach, znowu powróciłam do moich zmagań ze stopką do pikowania, walczyłam z nią już podczas pierwszej narzuty, ale się w końcu poddałam.
Teraz mówię nie, laski szyją , będę szyć i ja. No więc zaczynam. Stopka zamontowana, ząbki wyłączone, naprężenie 0 i jadę , jadę a tu... piękne bąble na górze. I co tu robić , przecież nie zmniejszę naprężenia bo jestem na 0 a dalej mam fale. No i znowu nieocenione dziewczyny z forum szyciowego, gdzie dowiedziałam się że jest coś takiego jak naprężenie dolnej nitki w bębenku ( niektóre mają regulację docisku stopki, ale moja Kornelia nie ma ) no więc zaczęłam majstrować przy tej śrubce ( szkoda że w instrukcji nie piszą takich rzeczy) raz w lewo raz trochę w prawo. I o dziwo moje góry zaczęły się chować, SZOK.
Pokonałam stopkę ! Popikowałam trochę nie jest to łatwe , ale za to technicznie super, żadnych pętli, gór i dolin. Teraz tylko ćwiczyć , ćwiczyć , ćwiczyć...
Ale szczęśliwa jestem. Tyle godzin straciłam a rozwiązanie problemu było tak blisko. No ale liczy się efekt. Teraz mam nadzieję ze pójdzie mi szybciej z resztą. Jakaś dobra wróżka odczarowała moją maszynę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz