Głowiłam się jak by tu uszyć patchworkową poszewkę, szkoda że w moim mieście chyba nie ma zainteresowań tą tematyką i kursów w tej dziedzinie nie ma wogóle. Zazdroszczę dziewczynom z innych miast, że mają kursy patchworkowe z prawdziwego zdarzenia ale od czego pomoc wirtualnych koleżanek - dzięki tutkowi z innego bloga krok po kroku nawet mi się to udało. Miałam dylemat jak zrobić żeby z przodu nie wystawał tył, a tu proszę sprytna sztuczka obszyć wzdłuż brzegu troszkę zawijając przód na tył.
Marzyły mi się pikowania lotem trzmiela ale na razie jest to dla mnie nieosiągalne :(
Podusia wyszła w żywych kolorkach , pikowanie po skosie , proste , ale ile na to schodzi czasu nie mówiąc ile nici.
Podusia prezentuje się tak :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz